Na ławce siedziałam, tej samej co lat temu 30 ……… a łzy same ciekły po policzkach
całe dzieciństwo na tym podwórku spędziłam, na tej ławce z
miski emaliowanej truskawki zjadałam,
na przeciwko zawsze wóz stał a My na nim występy wieczorne
robiłyśmy z siostrami.
obok studnia stara, przy niej ciocia mleko przecedzała przez
pieluchę tetrową a My w kolejce po chochelkę jeszcze ciepłego się ustawiałyśmy.
w metalowej bali kąpałyśmy się lub w rzece zaraz za stodołą,
przy niej kurnik gdzie po jajka latałyśmy co rano, jadłam te jaja trzy razy
dnia aż uczulenia wielkiego dostałam i do lekarza mnie więźli do miasta.
i ogród, który plewić
uwielbiałam, ale tylko pod nadzorem Cioci lub Babci bo z zachwytu warzywa przy
okazji wyrywałam
porzeczki i czereśnie prosto z krzaka się jadło, cud
narodzin źrebaka widziałam i cielątka głaskać do obory ukradkiem wchodziłam.
stodoła była tym najlepszym miejscem zabaw… po drabinie na
siano gdzie plany obmyślałyśmy lub
zjeżdżały jak na zjeżdżalni … pisku i
krzyku a radości przy tym tyle było
rano na bosaka w rosie brodziłam i do Babci Józi – prababci
naszej po bób biegałyśmy na drugi koniec wsi a potem plułyśmy skórkami, która
dalej …
Taki film mi przeleciał … podróż do dzieciństwa nawet
głosy i śmiech nasz słyszałam
ja w takim miejscu (baaardzo podobnym) się wychowałam, mimo że studia w Poznaniu, praca Łódź-Warszawa to tam wróciłam i zostaję :) to chyba najcudowniejsze, co mnie mogło spotkać, że na wsi, 2 km od rodzinnego domu wychowam syna :)
OdpowiedzUsuńMam podobne wspomnienia. Wspaniałe. I ten żal, że moje dzieci nie będą miały takich wakacji. Choć mieszkamy na wsi, nie jest już tak jak dawniej. A jak po latach przyjechałam do dziadków do sadu, byłam zdziwiona jaki ten sad, drzewa małe. W dzieciństwie wydawało mi się, że to jakiś wielki tajemniczy ogród :)
OdpowiedzUsuń