spodenki, koszulka, majteczki w razie czego są,
chusteczki mokre i serek na deser jakby kiełbaski z grilla
nie chciał spakowane, a do kolacji głodny nie był… i tak by nie był do Kasi
przecież jedziemy.
już dzwoniła, że kiełbaski gotowe i gdzie jesteśmy, bo zimne
jeść będziecie, spalone to na
nic,odgrzewane jeszcze gorsze.
Maksiu tyle co z drzemki wstał, więc do torby szybko ten
serek …
kiełbasę białą, majerankową koniecznie !!! słoik ogórków- korniszonów,
bo małosolnych nie zdążyłam zrobić, a być miały i Kasia zamówienia na nie
złożyła, ale czosnku mi zbrakło i bez niego ani rusz ech.
siedzimy przed domem, dzieci zajęte sobą a z grilla dym pachnący zaprasza do jedzenia.
chwila wytchnienia … błogostan, gdy przez chwile nic robić nie trzeba.
i rozprawiamy o Tych dzieciach niemal na okrągło, choć tak od nich odpocząć chcemy …
ale udowodnione ponoć przez naukowców, oczywiście
amerykańskich, że tą pępowinom tak już na całe życie
związane jesteśmy, że emocjonalnie i do
śmierci – nie wątpię.
błogostan oczywiście nie trwa wiecznie … starszyzna, czyli
pierwszy rzut, czyli te starsze dzieci nasze
rozproszone, na górze, na dole a część próbuje pomagać P.
Mirkowi – Tacie Kasi,ziemię przesiać,
a rzut drugi zaczyna pierwsze bitwy o zabawki.
wózki dwa, dziewczynki dwie i Maks jako reprezentacja płci
męskiej najbardziej walczy o wózek, jako że pojazdu takie w domu nie posiada nie ma się co dziecku
dziwić, chyba muszę rozważyć zakup :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz