słyszy straszne walenie …
czy ten sąsiad to już całkiem zgłupiał !!! o 23 tak
się za robotę brać i walić jak oszalały ?
a słyszy to wszystko od niego, sąsiada - jak u góry jest, bo jedną ścianą do siebie przyklejeni
są ...
ucha nadstawia … toć to u niej wali … tak mocno w kotłowni,
po drzwiach … jakby kto rozwalał ...
a kotłownia to taki jakby stary ganek, że od dworu do niej wejść
można i od domu co by zimą nosa nie
wychylać, zbiega na dół z duszą na ramieniu, odwagi otworzyć tych drzwi nie ma … i krzyczeć zaczyna
- kto tam ? co się tam dzieje ?
pytania rzuca sama nie wie
do kogo i w tym momencie światło gaśnie … w domu całym !!!
biegiem na górę i 112
kręci , że do domu ktoś się włamuje .. światło wyłączyli , że sama z dziećmi jest … nie pamięta co jeszcze … telefonów wykonała jeszcze kilka ... tak do Niego pierwsze … On w bezradności kręci dalej … do Ojca swego, co by szybko
przyjechał bo ktoś się włamuje i drzwi rozwala ...
wykręcała te telefony
, które pierwsze pod ręką były, te które co
dzień wykręca zawsze czyli do Niej … mówi, że już jedzie i zaraz będzie...
z młodszym na rękach,
u góry w oknie na tą policje co wieczność
całą do niej jechała ... czeka !!!
starsze śpi i nie wie co w domu się dzieje, ale
to dobrze bo mocno wrażliwa ..
sekundy, minuty … wieczność to była …
przyjechali w końcu !!! na dół zeszła i przeszukiwać zaczęli dom, podwórko, garaż,
ale nikogo nie było … w kotłowni smród i dym … zwarcie się zrobiło … pianka
tak strzelała od ciepła, temperatury , że aż tymi drzwiami tak trzaskać zaczęło
… posprawdzali i pojechali, bo nic to po nas już .. tak do niej mówią, w
radiowóz wsiedli i znikli … Tato już był i Ona była … uspokajała i melisę
parzyła …
Pogotowie energetyczne na linii… ale oni, że nic nie zrobią, że elektryka to se sami musimy jakiegoś poszukać , że oni to tylko od słupa odpiąć
mogą … tyle tylko mogą !!!
i znowu huk … i smród … cisza ... kula ognia prosto w Taty
twarz …………………………………………
O rany! Olu mam nadzieję, że cała ta masakryczna przygoda skończyła się tylko na strachu i mam nadzieję że wybuch nie był zbyt mocny i tata bez szwanku wyszedł z opresji...
OdpowiedzUsuńMagduś dzięki ... tato jeszcze w szpitalu, ale jesteśmy na dobrej drodze do pełnego zdrowia :-)
Usuńpozdrawiam :*