niedziela, 5 maja 2013

sielsko, anielsko czyli Nasza majówka ...

i po weekendzie :-)
choć pogoda nam nie dopisała, spędziliśmy go bardzo przyjemnie
i mimo wszystko na świeżym powietrzu.
świeżym w dosłownym tego słowa znaczeniu, na Lubelszczyźnie - wsi Polskiej.
choć słowo wieś z roku na rok, mam wrażenie nabiera  innego znaczenia.
kury nie ma, krowy nie ma o koniu nie wspominając,
a po jajka i mleko do miasta się jedzie.
za moich czasów krów na pastwisku nie brakowało, a wieczorem w kolejce się ustawialiśmy
po chochlę jeszcze ciepłego mleka.
a od jajek jednego roku uczulenia dostałam, bo
jadłam je na śniadanie, obiad i kolację.
dziś dla Wiki i Maksa główną atrakcją był traktor i kałuże ... błotne.


























 a że mamę upartą mają
 to i kury znalazłam i króle :D
    dziękuje Jessie :*





1 komentarz:

  1. Uwielbiam kążdy ten kadr, obróbka jaką uwielbiam. Widać, że Wiki i Maks mieli super zabawę. Szkoda, że już takich miejsc jest co raz mniej.... Zdjęcia mają klimat!!!!

    OdpowiedzUsuń