niedziela, 28 września 2014

w tamten poniedziałek ...




słyszy  straszne walenie …   czy ten sąsiad to już całkiem zgłupiał !!! o 23 tak się za robotę brać i walić jak oszalały ?

a słyszy to wszystko od niego, sąsiada  - jak u góry jest, bo jedną ścianą do siebie przyklejeni są ...

ucha nadstawia … toć to u niej wali … tak mocno w kotłowni, po drzwiach … jakby kto rozwalał ...

a kotłownia to taki jakby stary ganek, że od dworu do niej wejść można i od domu co by zimą  nosa nie wychylać, zbiega na dół z duszą na ramieniu, odwagi otworzyć tych drzwi nie ma …  i krzyczeć zaczyna

- kto tam ? co się tam dzieje ? 
pytania rzuca sama nie wie do kogo i w tym momencie światło gaśnie … w domu całym !!!

biegiem na górę i  112 kręci , że do domu ktoś się włamuje .. światło wyłączyli , że sama z  dziećmi jest … nie pamięta co jeszcze …  telefonów wykonała jeszcze kilka ...  tak do Niego pierwsze … On w bezradności  kręci dalej … do Ojca swego, co by szybko przyjechał bo ktoś się włamuje i drzwi rozwala ...

wykręcała  te telefony , które  pierwsze pod ręką były, te które co dzień wykręca zawsze  czyli do Niej  … mówi, że już jedzie i zaraz będzie...

z młodszym na  rękach,  u góry w oknie na tą policje co wieczność całą do niej jechała ... czeka !!! 
starsze śpi i nie wie co w domu się dzieje, ale to dobrze bo mocno wrażliwa ..

sekundy, minuty … wieczność to była …

przyjechali w końcu !!! na dół zeszła i  przeszukiwać zaczęli  dom, podwórko, garaż, ale nikogo nie było …  w kotłowni smród i dym … zwarcie się zrobiło … pianka tak strzelała od ciepła, temperatury , że aż tymi drzwiami tak trzaskać zaczęło … posprawdzali i pojechali, bo nic to po nas już .. tak do niej mówią, w radiowóz wsiedli i znikli   … Tato już był i Ona była … uspokajała i melisę parzyła … 

Pogotowie energetyczne na linii… ale oni, że nic nie zrobią, że elektryka to se sami musimy jakiegoś poszukać , że oni to tylko od słupa odpiąć mogą … tyle tylko mogą !!!

i znowu huk … i smród … cisza ... kula ognia  prosto w Taty twarz …………………………………………

2 komentarze:

  1. O rany! Olu mam nadzieję, że cała ta masakryczna przygoda skończyła się tylko na strachu i mam nadzieję że wybuch nie był zbyt mocny i tata bez szwanku wyszedł z opresji...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magduś dzięki ... tato jeszcze w szpitalu, ale jesteśmy na dobrej drodze do pełnego zdrowia :-)
      pozdrawiam :*

      Usuń